Słońce wstawało, a jego promienie oświetliły podkrążone oczy, zaczerwienione od łez. Erwin co chwilę musiał brać głęboki oddech i hamować szloch, chcący wyrwać mu się z piersi. Drżącymi palcami obracał na palcu złotą obrączkę - przedmiot, bez którego nie wyobrażał sobie wyjść z domu. Który sprawiał, że jego dzień stawał się radośniejszy zaraz po przebudzeniu, gdy jej blask wyrywał go ze snu. I który następnego dnia miał zniknąć bezpowrotnie. Bo tak zadecydowała rodzina. Happy Morwin Everyone ;)All Rights Reserved
1 part