Czasami wystarczy jeden oddech, by zmienić rzeczywistość.
Czasami potrzeba było huraganu.
Jej wystarczyło lekkie tchnienie wiatru i mżawka, by dosięgnąć nieba.
Wystarczył jeden promyk słońca, by opadła na dno.
- Co się z Wami stało?
Odetchnęła cicho, nawet nie odwracając spojrzenia od tafli jeziora.
- Inne priorytety. - Gdy się w końcu odezwała, jej głos był cichy i przepełniony zmęczeniem. Nie dało się wykryć w nim żadnych emocji.
Nie kłamała, nie miała nawet na to siły. Kiedy miała 4 lat poznała chłopca, który wydawał się być jej przyjacielem na całe życie. Ich babcie się przyjaźniły, dlatego chętnie zabierały wnuczęta na swoje spacery. On był pełen energii, który musiał się wybiegać, Ona potrzebowała ciągłego kontaktu z naturą. Gdy mieli 7 lat trafili do tej samej klasy i usiedli w jednej ławce. On poszedł na kompromis i usiadł z nią w pierwszej ławce, by widziała tablicę. Była za niska, żeby usiąść dalej. Gdy mieli 8 lat, przesiedli się do trzeciej ławki, tym razem Ona poszła na kompromis. Znali się na tyle, że mogli porozumiewać się bez słów, mimo że byli jak ogień i woda. On jej pomagał, gdy nie sięgała do wyższych półek, ona gdy rozwiązanie równania stawało się dla Niego za trudne. W końcu gdy dorośli i trafili do szkoły średniej te różnice się tylko zwiększały, aż ostatecznie ich podzieliły. Ich natury zaczęły się wykluczać.
W końcu ona była wiedźmą, a on łowcą.
Właśnie tu, właśnie tak, właśnie teraz.
Lily White, a raczej Martina White. Młoda dziewczyna która nigdy nie zaznała prawdziwej miłosci dostaje dość nie typowe zlecenie od swojej rodziny. Będzie działać pod przykrywką by odkryć kto przyczynił się do samobójstwa Melanii Evans, przez co bedzie musiala odnaleść sie w nowym środowisku i w nowych relacjach z uczniami. Czy Lily zachowa pełen profesjonalizm przez co zepsuje relację z nowymi przyjaciółmi?