Minęło szesnaście miesięcy od tragicznych wydarzeń z nocy dwunastego października. Wydawać by się mogło, że to szmat czasu i każdy, mimo bólu spowodowanego stratą, już dawno ruszył do przodu, jednak nie Luna. Luna Duncan wciąż nie może pogodzić się z faktem, że dwójki naprawdę ważnych dla niej osób już nie ma. Zwłaszcza jednej z nich.
Próbuje radzić sobie na wiele sposobów i boi się przyznać, nawet sama przed sobą, że tak naprawdę nie radzi sobie wcale. Coraz częściej ma wrażenie, że ktoś, gdzieś tam na górze, już dawno skazał ją na straty i dlatego los tak okrutnie z niej drwi. Na domiar złego w jej głowie coraz częściej pojawia się myśl, że postradała rozum, bo zaczynają nawiedzać ją... duchy.
Duchy i demony przeszłości wracają do jej życia jeden po drugim, wywołując chaos i wywracając jej świat na nowo, a gdy pewnej nocy przed jej oczami pojawia się ktoś, kogo już nigdy miała nie ujrzeć, coś ponownie w niej umiera. Po fali bólu, jaka przetacza się przez jej ciało w tamtym momencie, pojawia się złość. Ta z kolei wywołuje ogień w jej sercu. Ogień, który albo wreszcie ogrzeje jej rozdartą duszę, wcześniej zdewastowaną przez huragan, albo spali doszczętnie, pozostawiając po sobie jedynie popiół.
Wikingowie uważają, że Furie dawno już wyginęły. Że na świecie został tylko Szczerbatek, jako ostatni z gatunku. Jednak wszystko to zmienia się, gdy na Berk awaryjnie ląduje dwóch innych jeźdźców.
Jeden na rannej Nocnej Furii.
Drugi na kapryśnym Błyskokle.
| akcja gdzieś po ósmym sezonie Jeźdźców smoków |
| część 1. |
| część 2. - „Cień świtu" |