Huk zamykanych drzwi był tylko początkiem nadchodzącej burzy. Szarpana za rękę, wyrywałam się z jego uścisku. Kiedy się udało omal nie upadłam, on przeszły mnie tylko swoim ostrym wzrokiem. - Lubisz sprawiać problemy? - odparł ostro, robiąc krok w moją stronę. - Daj mi wreszcie spokój! - krzyknęłam, mając dość tego wszystkiego. - Od dnia, kiedy zapłaciłem za ciebie wysoką cenę, stałaś się moją własnością! Mogę robić z tobą co zechce! - groźny ton i nagła pewność siebie. Następny był odgłos uderzającej dłoń o policzek. Uderzyłam go... - Nigdy nie będę twoją własnością! Nigdy! - krzyk z moich ust został zmieszany przez łzy. Chwycił mój nadgarstek ostro i zbliżył mnie do siebie. - Możesz grać odważną, ale czy chcesz czy nie jesteś moja.. Radzę ci dokładnie przemyśleć po której stronie chcesz stać. - wyszeptał mi do ucha, kiedy z oczu płynęły łzy. Puścił mnie i odszedł. Upadłam na kolana załamana. Która strona to ta właściwa?