"Odsłonięcie masek okazało się naszym najgorszym błędem..."
Księżniczka Daphne Delcour na wiadomość o pogarszającym się stanie jej ojca, decyduje się na powrót do swojego królestwa i zmierzenia się twarzą w twarz z tym, czego się najbardziej obawiała. Z obowiązkiem związanym z jej pochodzeniem. Z objęciem tronu. Jednak okazuje się, że prawo zabrania jej przejęcia go, dopóki nie znajdzie sobie męża. W tym wypadku postanawia odprawić bal maskowy, na który zostaną zaproszeni szlachetnie urodzoni kandydaci. Da sobie możliwość zakochania się w jednym z nich bez wiedzy o tym kim jest. Wszystko byłoby idealnie, gdyby kilka dni przed balem nie odwiedził ich król z wrogiego królestwa oraz jego syn-Nicholas Auclair, który wbrew zakazu ojca wybiera się na bal. Jego jedynym celem było tylko uczestniczenie w balu, gdyż nigdy na takowym nie był. Nie przewidział jednak, że spotka tam dziewczynę, która zakręci mu w głowie. Dochodzi czas zdjęcia masek, jednak jego partnerka ucieka. Lecz przed tym umawia się z nim, że będą się spotykać codziennie, o tej samej porze, ale...w maskach. Czy ich relacja przetrwa pomimo tego, że nie znają swoich tożsamości? Czy pozwolą sobie obezwładnić się uczuciem, który zaczęło między nimi kiełkować? Czy zakończą wszystko co między nimi było, zanim przepadną dla siebie na zawsze?
Urodziliśmy się w piekle, więc i tak nie upadniemy już niżej...
Obsesja nosi nie jedno, lecz dwa imiona: Sophia i Xavier.
On - dla świata: milioner, uwodziciel i charyzmatyczny biznesmen. W rzeczywistości: morderca, który z ofiar czyni dzieła sztuki. Niesławny paryski Ptasznik zawitał do Nowego Orleanu z konkretnym celem. Rozpoczyna grę, w której poleje się krew... dużo krwi.
Ona - wychowanka osobliwej akademii „Black Wings", która dla świata jest norą dla dziwaków, a naprawdę... kuźnią zawodowych zabójców. Rudowłosa piękność. Diablica, która mimo młodego wieku ma na koncie dziesiątki ciał.
Jedna noc. Jedno spojrzenie. Jeden taniec.
Tyle wystarczy, by wprawić w ruch machinę spustoszenia.
Ten duet to definicja gry w kotka i myszkę - z tą różnicą, że nikt nie wie, kto jest tu kim.