Y U M A R K
W jednej chwili ten obcy człowiek puścił rękę zupełnie przerażonego dzieciaka, ułożył usta w ostatni nonszalancki uśmiech, bezgłośnie pomachał ręką oraz osunął się w mrok wieczoru. Zostawił Marka z twarzą bledszą niż marmur oraz z sercem dobijającym do cienkich ścian krtani. Był całkowicie zlękniony. Zobaczył bowiem w oczach i usłyszał w słowach tego zupełnie obcego mu człowieka postać Donghyucka, wyraźniejszą i bliższą niż kiedykolwiek przedtem.
~~
Opowiadanie po latach, tak jak lubię słodko gorzko, pozdrowionka ;,D