„Harry przez lata nie zaznał ani stabilizacji, ani bezpieczeństwa. Nie potrafił się w nich odnaleźć. Brakowało mu skrajności. I adrenaliny. To powodowało, że wszczynał kolejne, nic nieznaczące kłótnie, a po nich głośno trzaskał drzwiami. Wiedział, że to toksyczne i że swoim zachowaniem rani Ginny, która przecież zupełnie na to nie zasługiwała. Ale nie potrafił inaczej. Potrzebował tych wybuchów, spadków, kłótni i godzenia się. Zbyt długo balansował na cienkiej linii przetrwania, by teraz odnaleźć się na stałym, prostym gruncie."
Czasami szczęście przychodzi do nas nagle, niespodziewanie. A znaleźć możemy je w ramionach ostatniej osoby, którą byśmy o to podejrzewali.
Życie w strefie komfortu jest łatwe, Harry jednak nigdy nie był fanem łatwych rozwiązań. Tym razem brakowało mu jednak bodźca, który mógłby wyrwać go z marazmu... i znalazł go, jednak w zupełnie innym miejscu, niż by się spodziewał.
*One shot Drarry osadzony w czasie kilka lat po ukończeniu Hogwartu. Napisany z okazji Walentynek 2024 roku.
Świąteczny one-shot, w którym Draco ma uczulenie na cynamon, a Harry świetnie zdaje sobie z tego sprawę.
Czyli cynamonowa katastrofa, mnóstwo jemioły i miłości.
W skrócie: fluff z cynamonem w roli głównej.
---
(grudzień 2020)
Art z okładki znaleziony w Pinterestcie. Nie jest mojego autorstwa.
~Rae_3435