1890, Wiktoriańska Anglia.
Zjawy, mary senne, koszmary, duchy.
Istoty pokroju upiorów towarzyszyła Lorinie Neri odkąd przyszła na świat. Mieszkańcy wioski szeptali między sobą, że jest obłąkana. Wiedźma, czarownica, pomiot szatana, krzyczeli za nią rówieśnicy. Matka błagała księdza, by pomógł jej córce. Duchowny mówił "To dziecko ma w sobie demona".
Dziewczynka dorastała, a rodzicielka nadal codziennie krzyczała, wpajając jej, że jest rozczarowaniem.
Ostatecznie jedynym sposobem na oczyszczenie imienia rodu i uratowanie przyszłości dziewczyny jest... małżeństwo.
Okazuje się, że Lorina ma wyjść za Kyrella Ravencrofta. Mężczyznę, który poluje na kobiety takie jak ona.
"Nikt nie będzie się spodziewał, że zwierzyna może skryć się pośród myśliwych."
One shoty z Kendrą, Paprotem i innymi ludźmi i nie ludźmi z baśnioboru. Proszę, nie zabijajcie mnie, to moje pierwsze opowiadanie. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Uwaga, nie ręczę za obrażenia mózgu (głównie fizyczne, ale psychiczne też się znajdzie) spowodowane tą książką.