Czarująca i emocjonalna historia o tym, że swoje szczęście można znaleźć tam, gdzie się je przed laty zostawiło! Trzeba tylko wiedzieć, jak je odszukać.
Zosia ma wszystko, czego oczekiwała od swojego życia. Skończyła dobrą uczelnię, dostała jeszcze lepszą pracę i właśnie odebrała klucze do swojego wymarzonego mieszkania. Jej chłopak zachowuje się tak, jakby za chwilę miał zamiar się jej oświadczyć, a ona nie może się doczekać, kiedy nareszcie będzie mogła o tym ważnym wydarzeniu wspomnieć na Instagramie.
Bańka marzeń i oczekiwań jednak bez ostrzeżenia prysła.
Chłopak niespodziewanie informuje ją, że odchodzi, a Zosia dostaje w pracy wypowiedzenie. I nagle okazuje się, że nic jej w wielkim mieście już nie trzyma. Postanawia wrócić w swoje rodzinne strony, aby tam w ramionach opiekuńczych rodziców zastanowić się, nad tym, co powinna zrobić dalej.
Przypadkowe spotkanie z dawnym znajomym ze szkoły sprawia, że jej rozważania nabiorą nowych barw, a Podlasie, którym kiedyś była tak bardzo znudzona, otwiera przed nią nowe, niesamowite możliwości.
Okładka wykonana przeze mnie, fotografie znalezione na stronie www.pexels.com
Kiedy ciocia Oliwii prosi o zaopiekowanie się jej zwierzętami, dziewczyna nie ma pojęcia, z czym przyjdzie jej się zmierzyć. I nie chodzi wcale o płochliwą czarną kocicę ani dwa króliki. Mieszkanie cioci znajduje się przy granicy osiedla socjalnego, przez które 25-latka przechodzi każdego dnia.
Pewnego wieczora zostaje zaczepiona przez grupkę mężczyzn i, wystraszona, reaguje impulsywnie. Uchodzi z zajścia cało, ale już wie, że kolejne spotkania będą znacznie mniej przyjazne. Unikałaby chodzenia na skróty tak długo, jak byłoby to możliwe, gdyby nie mały chłopiec siedzący w nocy na huśtawce.
To historia o przemocy domowej, samotności zetek i ostrożnym zakochiwaniu się. Mamy tu również motyw starości, zawiści członków rodziny, strachu przed pokazaniem prawdziwego siebie, kompleksów, miłości do zwierząt... Ogółem trochę tego upchałam ;)