-Serio uważasz, że mam o co być zazdrosny? - powiedział już spokojnie. Haruno poczuła ukucie w okolicach mostka. Właśnie nadchodził jej pogrom.
-Nie, nie uważam, co nie zmienia postaci rzeczy, że tak to wygląda. - powstrzymywała łzy.
-Zatem niech to wybrzmi wyraźnie. Nie jestem o ciebie zazdrosny, Sakura. - niby wiedziała, że fizycznie serce nie może się złamać, jednak wewnątrz miała wrażenie, jakby ktoś wypalał ją gorącym żelazem.
-Rozumiem. Zatem chodzi wyłącznie o to, bym jeszcze bardziej się skupiała na własnej pracy. Dobrze, będę. - powiedziała, odwracając głowę w bok. - Wybacz, że tak pomyślałam. To było... nieodpowiednie. - co by dał, aby powiedzieć jej, że miała rację, jak zawsze zresztą, gdy chodziło o odczytywanie ludzi. Pragnął, jak nigdy wcześniej wziąć ją w swoje ramiona i nigdy więcej nie wypuścić. Całować każdy skrawek jej ciała i zapewniać o własnych uczuciach. Pragnął, by była jego i tylko jego.