- Czasem jestem grzeczny - pochylił się do jej ucha i założył za nie blond loczek - a czasem... Jego głos był niski, wibrował tuż przy jej skroni i roznosił drgania po jej ciele. Pochylił się nad nią tak, że musiała oprzeć dłonie o tors, bo inaczej by się przewróciła. - A czasem co? - usiłowała brzmieć absolutnie normalnie. - A czasem jestem bardzo niegrzeczny. Podniosła wzrok. Wytrzymała jego spojrzenie, choć nogi się pod nią uginały. - Nie boję się ciebie - powiedziała hardo. Na te słowa roześmiał się głośno i odsunął się od niej. - To bardzo dobrze - założył na głowę swój jeździecki kapelusz - bo chyba tym razem to ja... boję się ciebie.