Nicholas od zawsze był złotym chłopcem, który miał iść do dobrego college'u, zdobywał najlepsze dziewczyny i pochodził z dobrego domu.
Problem w tym, że czuł niedosyt. Czego by nie zrobił, wciąż mu było mało.
Wszystko się zmieniło, kiedy pierwszego dnia wakacji wpadł w kłopoty i musiał stanąć przed sądem.
Dwieście godzin prac społecznych za wandalizm. Wakacje, które miały być najlepszymi przed pójściem do collegu, teraz nie zapowiadają się tak fajnie, ponieważ musi je spędzić w hospicjum świetego Alberta.
„Drogi Pamiętniczku...
Żartuję, jeszcze mnie tak nie sponiewierało.
Notatniku,
wchodząc tamtego wieczoru na dach jednego z najwyższych budynków miasta Jackson w stanie Missisipi, jeszcze nie wiedziałem, że właśnie rozpocząłem epilog pewnego etapu w moim życiu.
Krótkim, ponieważ w tamtym okresie miałem za sobą osiemnaście szalonych i zadowalających - jak wtedy myślałem - lat, ale to wciąż w pewnym sensie zakończenie.
Wszystko mogło potoczyć się inaczej... Wcześniej tego wieczoru Michael stanął w oknie mojego pokoju, a jego propozycja zaważyła o całej reszcie.
Byłem tylko głupim dzieciakiem. Tak naprawdę nic nie wiedziałem o życiu, wszystko miałem podane na tacy. Bogaci rodzicie, stypendium sportowe, które miało zapoczątkować moją karierę baseballową, oraz dziewczyny.
Mnóstwo dziewczyn i imprez.
To, czego nie doceniałem, a teraz postawiłbym na pierwszym miejscu, to przede wszystkim zdrowie i rodzina.
A o nich będzie tu sporo.
Nie zacząłbym opowiadać historii swojego życia, gdyby nie moja terapeutka - stwierdziła, że skoro nie chcę rozmawiać z nią, to porozmawiam z notatnikiem.
Tak więc siedzę nad jeziorem i rozmawiam z kartką papieru i długopisem.
A ona to wszystko później przeczyta...
Przechodząc w końcu do rzeczy i cytując moją ulubioną książkę: „Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego" .
Nicholas"
{FIRST BOOK IN 'THE GIRL IN THE HOODIE' SERIES} {2014-2018}
A girl moved to California two years ago.
No one knows what she looks like.
All they know is that she wears a hoodie.
*~*~*~*
"HOLY SHIT, NOAH! WHY THE FUCK WOULD YOU LET THE TROLLEY GO?! COME BACK! OH MY FUCKING LIFE, FIZZY DRINKS UP AHEAD--"
BANG
FIZZ
POP
"...am I dead?"
I'm suddenly grabbed by the back of my hoodie and pulled up from the ground and out of the mess of the opened bottles of fizzy which had exploded when the trolley and I crashed into them.
My hands instantly go to my hood and I sigh in relief to find that it hadn't fallen off through all of that.
I turn my head and look the the employee who's holding me, his face completely red and the vein in his neck throbbing.
"Wassup, dude?" I smile sheepishly.
*~*
{HIGHEST RANKINGS:
#1 in Funny
#1 in Sad
And #1 in Cancer apparently }