Westchnąłem bezsilnie. Jestem zmęczony tym całym rozmyślaniem. Czemu uczucia nie mogą być choć troszkę łatwiejsze w rozumieniu? Zdaję sobie z tego całkowicie sprawę, że to nigdy nie będzie na tyle proste, żeby odpowiedź leżała już pod moim nosem, ale chociaż jakiś znak. Jakieś najmniejsze naprowadzenie na to, jak mam iść dalej. Gdzie mam patrzeć. Po co? Na co? Czemu? Może to ja za dużo oczekuję od życia. Może to właśnie ja powinienem obniżyć lekko standardy i nagle magicznie odpowiedź mi się pokaże? Nie no, bez przesady... Nie upadnę AŻ tak nisko. Zauważyłem, że ostatnimi czasy to akurat mnie męczy to wszystko najbardziej. Non stop coś mi wbija szpilki pod skórę i nie ważne kiedy się odwrócę i jak, lewo, prawo, to coś nagle znika, a ja zostaję w tym uczuciem ukłucia. Ciąży mi na skórze, póki nie znajdę źródła.