▲ Była jak delikatny powiew świeżego, letniego powietrza, odczuwany zaraz po wyjściu z ciemnego, zatęchłego pomieszczenia. Delikatnie otulający ciało, wypełniający płuca przyjemną świeżością. Jednocześnie była też jak huragan, którego nie sposób było zignorować. Zaczynający się od lekkich podmuchów, a w ostateczności nieprzewidywalny, niepozwalający określić swoich następstw. I wcale jej nie potrzebowałam, dopóki nie pojawiła się znikąd, wpadając do mojego życia bez żadnego ostrzeżenia. △ Była chaosem w najczystszej postaci, nie do opanowania, nie do zrozumienia. Starała się odpychać wszystkim otoczką destrukcji, co zresztą wychodziło jej koncertowo. I mnie też powinno to odstraszać, przecież jej największym talentem było przyciąganie kłopotów i niszczenie wszystkiego, co spotkała na swojej drodze. Nie dało się jej naprawić, zresztą nawet nie chciałam tego robić. Przyciągała mnie będąc taką, jaka była, zupełnie jakbyśmy były przeciwnymi biegunami magnesu. TW: narkotyki, alkohol, przekleństwa, przemoc, 18+