Zielony Kot to powieść pełna dowcipu, doprawiona sporą dozą absurdu. Ciepła i przyjemna jak kakao w mroźny wieczór. Jeśli lubisz zwariowane historie, pokręconych bohaterów i masz ochotę się trochę pośmiać - zapraszam do lektury! Marcel to nieco roztrzepany siedemnastolatek, o którym można powiedzieć, że jest zwyczajnym chłopakiem, gdyby nie jedna osobliwa przypadłość odróżniająca go od rówieśników. W momentach nieuwagi, na nudnych lekcjach, w poczekalniach czy w tramwajach, Marcelowi zdarza się doświadczać czegoś bardzo dziwnego - przypominają mu się obrazy świata, którego chłopak nigdy przecież nie wiedział - świata zbyt wyrazistego i barwnego, by mógł istnieć naprawdę. Skąd te obrazy wzięły się w jego głowie? I najważniejsze - czy kiedykolwiek będzie mu dane zgłębić tę tajemnicę? Życie chłopaka zmienia się na dobre pewnego wiosennego, deszczowego dnia, kiedy to Marcela żądli tajemniczy owad - wielka, kolorowa ważka (od kiedy ważki w ogóle żądlą?). To zdarzenie przynosi za sobą ciąg kolejnych, a w domu bohatera zjawia się niespodziewany gość - Zielony Kot we własnej osobie. Za sprawą tego nieco leniwego i jowialnego osobnika o sierści koloru młodej trawy, który ceni sobie dobre jedzenie i znany jest ze specyficznego poczucia humoru, nic już nie będzie takie, jak dawniej.