Los Santos. Wyspa jak marzenie. Wakacje trwają cały rok, a wszyscy mieszkańcy są ze sobą na ty. Wyspa zmieniła się na przestrzeni tych trzech lat, i zmieni się też i teraz, a bowiem, Los Santos czekają poważne problemy.
___
- Przestań Dramatyzować, twojemu ojcu nic nie jest. - Odezwała się niska blondynka o niebieskich oczach. jej twarz była znudzona, i zmęczona. kilkugodzinny lot bez snu naprawdę był męczący. Przetarła zmęczone oczy i zięwnęła, rozciągając się.
- Mój ojciec nie odzywa się do mnie już długi czas, Rose. Napewno coś się stało. - Blondyka spojrzała na dziewczynę niższą od niej, która wypowiedziała jej imie. Miała spięte czerwone włosy i brązowe oczy. Nie było widać po niej zmęczenia, raczej determinację, by znaleźć swojego ojca.
- Nie ważne co się stało, napewno nic mu nie jest, Nagini. - Wyższa brunetka, o zielonych oczach złapała czerwonowłosą za ramię i potarła je, dodajac jej wsparcia.
- Dzięki Val. - Nagini uśmiechnęła się do niej słabo.
Cała trójka spojrzała przed siebie. Stały właśnie na lotnisku, a ludzie, którzy lecieli tym samym samolotem właśnie z niego wychodzą. Spojrzały po sobie, i zgodnie ruszyły za ludźmi. Miały spotkać się w jakiejś restauracji ze starym znajomym ojca Nagini, by dowiedzieć się, co się z nim stało, ponieważ sam sie nie odzywa. Dziewczyny nie wiedziały, że po tym czego się dowiedzą, wszystko stanie na głowie.
__
czesc, tu Nicola i Maja i to nasza pierwsza wspólna książka z uniwersum 5city, mamy nadzieję że się spodoba :33
"-A więc zwiałeś?- rzucił milioner, posyłając chłopcu oskarżycielskie spojrzenie, którego ten nie mógł zobaczyć. Peter znów wzruszył ramionami, zaciskając usta- jesteś tu sam?- spytał Tony. Uznał milczenie młodszego za odpowiedź twierdzącą- a to? To twoje?- wskazał na laptop. Brunet kiwnął niepewnie głową. Czarnowłosy przez chwilę wpatrywał się w chłopca w oniemieniu. Laptop należał do niego. Laptop, z którego ktoś obrabował banki z kilkudziesięciu tysięcy dolarów, włamał się do bazy Tarczy i napisał obraźliwe maile do dyrektora największej organizacji antyprzestępczej na świecie, należał do czternastoletniego chłopca.
-Ukradłeś go- oznajmił bezceremonialnie milioner.
-Nie!- warknął natychmiast Peter. Tony zaśmiał się cynicznie, kręcąc głową.
-Pakuj się- rozkazał, odsuwając się od rzeczy chłopca.
-Niby dlaczego?- rzucił chłopiec, splatając ręce na klatce piersiowej. Tony wypuścił głośno powietrze.
-Pakuj się, albo to wszystko tu zostaje. Bo ty na pewno nie możesz tu zostać. I nie dyskutuj- powiedział, gdy zobaczył, jak młodszy otwiera usta- oboje wiemy, że nie masz ze mną szans."