Kto nie znał Jamesa Pottera? Chłopaka należącego do szkolnej elity, rozrabiakę wszechczasów i jednego z huncwotów. Miał wybujałe ego sięgające Słońca, ale zawsze dla każdego był miły, pomocny i uczciwy. Mimo wpadki z Lily Evans dalej pewnie stąpał po korytarzach Hogwartu, rozglądając się za czarnymi lokami. Czuł, że jego misją na szósty rok było poznanie brata Syriusza. Jednak po pierwszej rozmowie już wiedział, że nie skończy się tylko na przyjaźni.
Kto nie znał Regulusa Blacka? Brata Syriusza, najlepszego przyjaciela Jamesa, który jednym spojrzeniem mógł oczarować wszystkie dziewczęta w szkole. Regulus był jego przeciwieństwem, pierwszaki omijały go na korytarzu drżąc z przerażenia, a swoim surowym spojrzeniem mógł wystraszyć każdego. Gdzieś tam pod maską wrednego, lodowatego chłopaka krył się mały chłopiec, który kochał koty i zauroczył w pewnym gryfonie.
I kto by pomyślał, że ich miłość zapoczątkuje szlaban u McGonagall.
Jegulus, pobocznie Wolfstar
~~~~~~~~
Jest to lekka, bardzo przesłodzona opowieść z oczywiście szczęśliwym zakończeniem :)
"Ty szmato... Jak mogłeś!" moje oczy pokryte były w łzach.
"Pierdol się, nigdy nic do ciebie nie czułem! Wolał bym dziwkę w łóżku niż ciebie w życiu śmieciu!"
niebieskooki wykrzyczał mi to prosto w twarz po czym walną mnie ręką z liścia. Tą samą ręką która jeszcze niedawno gładziła mnie lekko i z czułością po policzku. Odgłosy w pomieszczeniu ucichły a ja stałem tam nieświadomy tego co się właśnie wydarzyło. Wokół nas słychać było nieprzyjemną głośną muzykę, czuć było pot, alkohol, papierosy... Szatyn dopiął rozporek w spodniach, nałożył bluzkę i wyszedł zostawiając mnie samego. Czekałem godzinami aż obudzę się z tego nieszczęśliwego snu. Nieme łzy spadały mi nędznie po twarzy.
To nie był sen.
Książka jest moim własnym wymysłem, zastrzeżenia dla osób wrażliwych i nieodpornych na złe wydarzenia.