Widział we mnie coś, czego sama nie byłam w stanie dostrzec. Wierzył we mnie bardziej, niż ktokolwiek inny na świecie. Docenił i pokochał wszystko to, czego nikt inny nie był w stanie pokochać. Pozwolił mi pokochać siebie, mimo tego że to było dla niego zupełnie obce. Pomógł mi uporać się z bliznami jakie pozostawiła po sobie przeszłość. Poprosił abym nauczyła go kochać, ale czy ja na pewno wiedziałam jak się kocha? Przecież nie ma idealnej definicji miłości... A może to my nią byliśmy...