Czmycham ulicami Tokio. Nie wiem, dokąd idę. Od zawsze wiedziałam, że moim przeznaczeniem jest ucieczka. Nihilizm jak roztopiona czekolada poplamił moją przegniłą od ludzkich doświadczeń skórę. Mniejsza, gdzie będę, skoro będę sobą. Przede mną Shibuya 109, a w duszy warszawski smog, krakowskie błonie. Gaszę papierosa, dławię się sosem powietrza. Zostawić wszystko za sobą. Iść, nie przestawać maszerować. Choćby w dół Tartaru, nigdy się nie zatrzymywać.All Rights Reserved
1 part