"Franek niechybnie ma w sobie coś z pizdy, ponieważ pisze wiersze, i ponieważ pisze wiersze, niechybnie ma w sobie coś z płomienia. I być może to drugie - chociaż kto wie, rozmaite są motywacje ludzkich działań, litość, zemsta, niedopieszczenie, wiadome swędzenie, czy, ponad wszystkim, lęk i nuda - ale być może jednak tamto drugie jakoś intrygująco emanuje i sprawia, że Franek zostaje zaczepiony. (...) I Franek już nie jest niewidzialny, oj zupełnie, zupełnie nie. On jest pożarem, ogniem i dymem, duszącym odorem jakiegoś płonącego mięsa, czymś na kształt wulkanu bryzgającego po sobie żałosną ropą; jest i łkaniem, i szlochem, niemowlęciem, zapłakaną pizdą, jest własnym czy obcym krzykiem, wyrzutem, jest spazmem i nienawiścią, pogardy godną, bezsilną nienawiścią. Był nikim, jest czymś - jakimś konkretnym nieistnieniem, błędem, czymś w rodzaju kalekiego anioła, wypędzonego z Nieba, przeganianego sprzed bram Piekła, jest chwilowym centrum świata, jedynym widzialnym w knajpie zjawiskiem, niepotrzebnym, niechcianym."All Rights Reserved
1 part