Gdyby Arlecchino nie kochała swoich młodszych sióstr, już dawno by od nich uciekła. Problem jednak polegał na tym, że nie ważne ile razy dziewczęta by się nią wysłużały, ona i tak wmawiała sobie, że daży je ciepłym uczuciem. Nienawidziła je, jednocześnie je kochając. Nie mogła ich opuścić, bo dobrze wiedziała, że same nie poradzą sobie na świecie.
Jednak gdy pewnego dnia wszystkie trzy dostały zaproszenia na bal na zamku, Arlecchino dostrzegła okazję do ucieczki od swojej toksycznej rodziny. Nie spodziewała się jednak, że może odwiedzić ją niespodziewany gość...