Pewnego wieczoru obudziłam się w pokoju pełnym martwych ciał, z których ulatywało życie. Jako mała dziewczynka zmuszona byłam by patrzeć w ich puste oczy.
Jednak bardziej przeraził mnie widok tego, że niektóre z nich były zmasakrowane, pozbawione kształtów oraz elementów, które sprawiały, że wyglądały normalnie - nie jak wraki, które były puste i zapomniane.
Najgorsza była wizja, że ja również zostałam zapomniana oraz porzucona jak te ciała. Tylko różnica była taka, że ja wciąż żyłam - a to sprawiło, że pierwszą noc płakałam.
Długo czekałam, by w końcu dostrzec żywą postać, którą był mój tata. Liczyłam, że mnie wypuści, jednak on mnie odepchnął i wrzucił kolejne ciała.
Kazał mi czekać. Wiele dni przetrzymywał mnie wśród martwych ciał, aż w końcu nastał dzień, w którym przeniósł mnie do pomieszczenia, gdzie byłam całkowicie sama.
Pomieszczenie to było jak izolatka, w której z każdym dniem coraz bardziej świrowałam. Zostałam odcięta od świata, by mogli prowadzić na mnie badania.
Przypuszczam, że mogli również eksperymentować na innych ludziach. Moje domysły okazały się trafne, ponieważ po kilku miesiącach do mojego pokoju trafił chłopiec.
Mój tata porzucił go jak szmacianą lalkę. Na początku myślałam, że jest martwy, jednak gdy przyłożyłam ucho do jego ust, poczułam stłumiony i dość przerywany oddech.
Co wskazywało na to, że on żył.
Z zewnątrz jej życie wydaje się nieskazitelne - prestiżowa szkoła, lojalni przyjaciele, dom większy niż potrzeba. Ale Caliste Tenbris od dawna żyje w półmroku własnego serca. Każdej nocy, gdy zamyka oczy, powracają duchy przeszłości: mały chłopiec, krzyk, którego nie da się wymazać, i cisza, którą zostawiła po sobie matka - jedyna osoba, która naprawdę ją widziała.
Pewnego wieczoru, gdy deszcz sączy się z nieba jak szept, Caliste ucieka do lasu. Tam, w gęstniejącym cieniu drzew, unosi się zapach mięty i papierosów. A wraz z nim - on.
Azrael Morvain. Wychowany wśród cieni mafijnego dziedzictwa, kształtowany przez surowość i przemoc. Oddał wszystko, by chronić to, co dla niego najcenniejsze - nawet samego siebie. Lecz w świecie, gdzie rozkazy są ważniejsze niż prawda, nie sposób nie zbłądzić.
Kiedy ich ścieżki się krzyżują, oboje czują dziwne drżenie - jakby ich dusze znały się już wcześniej. Bo to nie jest ich pierwsze spotkanie.
A mrok nie czeka. Nie daje czasu. Zaatakuje, zanim zdążą zrozumieć, kim naprawdę są - i co mogą dla siebie znaczyć.