Cześć! Nazywam się Karolina i chciałabym opowiedzieć swoją historię.
Urodziłam się w niewielkiej miejscowości pod Rzeszowem. Dla tych, którzy nie wiedzą, Rzeszów to stolica województwa podkarpackiego. Czyli praktycznie sam dół Polski, na wschodzie.
Mam 15 lat, czyli jeszcze chodzę do 2 klasy gimnazjum. Ludzie twierdzą, że jestem psychopatką. Od śmierci rodziców zajmuje się mną mój 20-letni brat, Bronek. Traktuje mnie jak jakąś ważną osobę, jest strasznie nadopiekuńczy, co mnie czasami denerwuje. Ale uważam, że to jest słodkie.
Wspomniałam wcześniej, że uważają mnie za psychopatkę.. Owszem. Jara mnie widok krwi, śmierć, ogółem ból innego człowieka. No i w rękawach noszę noże, niemalże jak Assassyn. Udało mi się (oczywiście z pomocą brata) skonstruować mechanizm, przez który noże wsuwają się i wysuwają. Na ogół pokazuje je wtedy, kiedy ktoś bardzo mnie zdenerwuje. W domu nie mam ich "na sobie", biorę je tylko do miejsc publicznych. Biorę.. to złe określenie. Wolę mówić: brałam. Bo już ich nie noszę. Nie odkąd spotkałam Karola, mojego Księcia z bajki.
Karol chodzi ze mną do klasy. Ma urodziny nieco wcześniej ode mnie, jest wyższy i słodki. Bronek twierdzi, że nie jest to odpowiedni chłopak dla mnie - dowiedziałam się, że w przeszłości pił, palił i zażywał narkotyki. Jednak skończył ze wszelakimi nałogami, miał terapię odwykową po tym, jak z kolegami pobił człowieka.
- Ty go nigdy nie zaakceptujesz - podsumowałam podczas jednej z kolacji, patrząc na brata.
- Terapia nie zawsze pomaga. Fakt, może nie ćpa i nie pije, ale nigdy nie wiadomo, czy czegoś nie podkrada podczas imprez.
- Co z tego? Każdemu może się zdarzyć.
- Nie chcę, żeby coś ci się stało.
- Zawsze tak mówisz. I jeszcze nic mi się nie stało! - krzyknęłam oburzona.
- Nigdy nie wiadomo, co będzie jutro.
- Odwal się od niego! I ode mnie też! - nie panowałam nad sobą. W jednej chwili podniosłam się i po prostu wyszłam. Wyszłam z domu, bez niczego - telefonu, kurtki, tylko buty zmieniłam. Wiedziałam, gdzie iść.