Cisza wieczoru przenikała przez okna domu, wypełniając przestrzeń delikatnym blaskiem księżyca. W powietrzu unosił się zapach letniego deszczu, przynosząc ze sobą wspomnienia minionych dni. Lena siedziała na kanapie, wpatrując się w zdjęcie, które trzymała w rękach. Była na nim uśmiechnięta, trzymając się za brzuch, pełna nadziei i marzeń o przyszłości. Teraz te marzenia były jak sen, który rozmył się w mroku rzeczywistości.
Miesiąc temu życie Leny i jej męża, Szulca, zmieniło się na zawsze. Silne bóle brzucha i krwawienie były początkiem koszmaru, który zakończył się w gabinecie ginekologa. Diagnoza była bezlitosna - poronienie. Świat Leny zawalił się w jednej chwili. Stracili swoje dziecko, a z nim część siebie.
Przez następne dni walczyli z bólem i żałobą. Szulc starał się być silny dla Leny, ale oboje wiedzieli, że to, co się stało, pozostawi trwałe blizny. Miłość, która ich łączyła, była jedynym, co trzymało ich na powierzchni. Jednak nawet miłość czasem nie wystarcza, by złagodzić ból.
Pewnego ranka Lena zniknęła. Pozostawiła tylko krótką notkę: „Muszę pobyć sama. Przepraszam." Szulc czuł, jak ziemia usuwa mu się spod nóg. Zgłosił jej zaginięcie, przeszukiwał okolicę, kontaktował się z bliskimi, ale Lena pozostała nieuchwytna.
Mijały tygodnie, a Szulc nie tracił nadziei. Wierzył, że Lena wróci, że ich miłość znów ich połączy. W końcu, po trzech miesiącach, nadszedł ten dzień. Telefon od Leny. Jej cichy, zmęczony głos mówił, że wraca do domu. Gdy zobaczył ją na progu, wiedział, że razem mogą przejść przez wszystko.
To był początek ich nowej drogi. Drogi pełnej wyzwań, bólu i nadziei. Drogi, na której miłość i wzajemne wsparcie były najważniejsze.
Ten prolog jest zaledwie wstępem do opowieści o Leny i Szulca - o ich walce, stracie i odzyskiwaniu siebie. O ich podróży przez ciemność w poszukiwaniu światła. O nadzi
Druga część!
Pierwsza - "Prawie Idealni"
Trzecia - "Idealni"
Misja wykonana, ale życie toczy się dalej. Wcześniej kręciło się wokół pracy i samego siebie. Minęło zaledwie kilka lat, gdy pojawiły też inne problemy i nie "ważne", a "ważniejsze" sprawy.
Każdy chyba o tym wie, że dorosłość wcale nie jest tak kolorowa, jak ją malują. Osiągnięcie tej magicznej dwucyfrowej liczby świeczek "18" na torcie może być naprawdę wielkim wydarzeniem w życiu młodego mieszkańca ziemi. Pojawia się wolność i beztroska. Trwa ona jednak do pewnego czasu...
Teraz na Marinette i Adriena czeka mnóstwo przeszkód, jak i zaskoczeń. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wiodą aktualnie spokojne i poukładane życie. Nic bardziej mylnego. To właśnie teraz zmierzają się z przeciwnościami losu, podejmują dobre i złe decyzje, za które potem płacą, niezależnie od ceny?
Czy po okiełznaniu swego losu pójdą o krok w przód? Zaplanują i przyrzekną sobie coś do końca życia i jeden dzień dłużej? Co tak naprawdę wywróci ich świat do góry nogami?
⚠️Mogą występować wulgaryzmy i tematy drażliwe, mogące wywołać różne reakcje. Ilustracja na okładce nie należy do mnie, jest ona znaleziona na Pintereście bez podanego autora.⚠️