Pozwolę sobie zrobić coś absolutnie niewybaczalnego, czyli podzielić ludzi. Na zdolnych podejmować decyzje o sobie i na podążających za ciałem. Nikt się nie dziwi, kiedy zwierzęta zachowują się tak, jak je nauczono - dzikie warczą, a udomowione są bez ciebie całkiem bezbronne. Tak samo dzieci. Po prostu próbują przeżyć trudny okres bezbronności. Ich ciała to mechanizmy dbające o przetrwanie. Rozumiemy, że w miarę jak dorastamy stajemy się coraz mniej zwierzęcy, a coraz bardziej ludzcy. My dorośli jesteśmy przecież sobą. Nie zupełnie się nie zgadzam. Rozumiem czemu należy nam wierzyć w naszą wolną wolę. Sądzenie obywateli i utrzymanie porządku wymaga od nas wychodzenia z założenia, iż każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. Oczywiście istnieją okoliczności łagodzące. Łatwiej nam zrozumieć brutalność osoby, która jako dziecko właśnie tak była traktowana. Łatwiej nam zrozumieć nieludzkie czyny, gdy ludzie są w skrajnej rozpaczy, głodni, zmęczeni. Uważam, że u każdego dobrego człowieka okoliczności wpływające na zachowanie zarówno własne jak i innych powinny wzbudzać współczucie. Nie potrafilibyśmy jednak funkcjonować jako państwo zamieniając każdą rozprawę sądową w terapię rodzinną, by dociec kto tak naprawdę jako pierwszy zawinił przestępcy-czyjemuś-przecież-dziecku. Nie potrafilibyśmy funkcjonować, pociągając rodziców do odpowiedzialności za czyny swoich dzieci, czy tłumacząc każdą krzywdę zaburzoną homeostazą organizmu spowodowaną głodem czy zdenerwowaniem. Przede wszystkim dlatego, iż gdyby odpuszczono jednej osobie, gdyż faktycznie była przerażona i słusznie wściekła, inni inteligentni mówcy korzystaliby z tego przykładu. by uzyskać oświadczenie o niewinności dla swoich zdecydowanie winnych klientów. I to boli. Ale tak jest. Nie chcę jednak mówić o sytuacjach skrajnych...All Rights Reserved