21 parts Ongoing MatureVictoria Hale nigdy nie potrafiła się zatrzymać w połowie drogi. Albo szła na całość, albo nie ruszała się wcale. Nie obchodziło jej, co wypada, co powinno się zrobić, co wygląda dobrze w oczach innych. Kiedy coś zaczynało ją dusić, ucinała to jednym ruchem, nawet jeśli kosztowało ją to więcej, niż była gotowa przyznać. Studia z historii sztuki były tylko kolejnym wyborem, który przestał mieć sens.
Pogrzeb ojca - gwiazdy, którą podziwiało pół kraju - był teatrem. Migawki aparatów, wymuszone uściski dłoni, martwe spojrzenia ludzi, którzy znali tylko jego imię na ekranie. A ona stała pośród tego wszystkiego, z tą jedną myślą: muszę stąd zniknąć. Jeszcze tego samego dnia zaczęła grzebać w przeszłości. W jego rzeczach, których nikt nie ruszał. I tam, między starymi scenariuszami a zapomnianymi listami, znalazła adres. Trop do kobiety, której wspomnienia były w jej domu tabu. Matki, której nigdy nie zdążyła naprawdę poznać.
Nowy Orlean nie był taki jak na zdjęciach. Miał w sobie duszność, niepokój, i tę dziwną magnetyczną aurę miasta, które coś przed tobą ukrywa. Zasłony pachniały starym winem, ulice mówiły w języku obcych snów. To właśnie tam, przez przypadek - lub może złośliwość losu - trafiła na nocne wyścigi samochodowe. Świat, który pulsował ryzykiem, benzyną i męską dumą.
I jego.
William Crade. Francuz, którego z miejsca ochrzciła „bagieciarzem" - nie dlatego, że było to zabawne, ale dlatego, że jego arogancja wymagała jakiegoś odreagowania. Uosobienie chaosu. Głos, który brzmiał jak ostrze. Akcent, który mógłby uwodzić, gdyby nie to, że nosił w sobie coś martwego. Wystarczyło jedno spojrzenie i jedno zdanie - wypowiedziane z tym wkurzającym akcentem - by zasiać w niej chaos.
Kiedy zaczęło robić się niebezpiecznie - a świat Williama nie znał granicy między ostrzeżeniem a groźbą - zawarli układ. Nic więcej. Będą udawać