W miejscu, gdzie zwykły człowiek tonie w morzu grzechu i nie jest w stanie odejść niezmieniony. Tam, gdzie nie dolatuje żadna wiązka światła, nawet ta najdelikatniejsza. Wystarczająco daleko, by nadzieja na szczęście czy poprawę już dawno wypaliła się niczym słaby płomień świeczki.
--------------------------------------------------------
Życie Lucyfera nigdy nie należało do najłatwiejszych, nie oczekiwał więc znacznej poprawy. Atakowany raz przez wyrzuty sumienia, innym razem niszczony falami gorzkich wspomnień i bolesnej bezsilności. Utrzymanie fasady poważnego stało się zbyt trudne dla duszy, której umysł, zniszczony przez depresję, przestał odczuwać wiarę w lepsze dni. Jak długo można wytrzymać w takiej samotności? Chyba, że coś się zmieni?
Alastor, kiedyś znany jako Radiowy Demon, swym zniknięciem doprowadził do pogrzebania sławy, pragnienia skrupulatnie osiąganego przez lata życia w Pentagram City. Legendy, strach okolicznych mieszkańców, cisza paniki spowodowana błyszczącym uśmiechem w końcu bocznej, ociemniałej uliczki... Nieobecność. Tak nagła, nieprzemyślana, zniszczyła wszystko. Cierpiał w środku, uśmiechał się na zewnątrz. Jak długo można wytrzymać w takiej beznadziei? Chyba, że coś się zmieni?
Pozostaje tylko zaczekać na rozwój wydarzeń... i w końcu raz, a dobrze, utrzeć nosa temu kretyńskiemu demonowi! Przestań się ze mną droczyć! Chociaż to prędko stanie się dość trudne...
--------------------------------------------------------
(FANFICTION Z SERIALU HAZBIN HOTEL - WIĘKSZOŚĆ POSTACI NIE JEST MOJA, NALEŻĄ DO VIVZIEPOP!)