W miejscu, gdzie zwykły człowiek tonie w morzu grzechu i nie jest w stanie odejść niezmieniony. Tam, gdzie nie dolatuje żadna wiązka światła, nawet ta najdelikatniejsza. Wystarczająco daleko, by nadzieja na szczęście czy poprawę już dawno wypaliła się niczym słaby płomień świeczki.
--------------------------------------------------------
Życie Lucyfera nigdy nie należało do najłatwiejszych, nie oczekiwał więc znacznej poprawy. Atakowany raz przez wyrzuty sumienia, innym razem niszczony falami gorzkich wspomnień i bolesnej bezsilności. Utrzymanie fasady poważnego stało się zbyt trudne dla duszy, której umysł, zniszczony przez depresję, przestał odczuwać wiarę w lepsze dni. Jak długo można wytrzymać w takiej samotności? Chyba, że coś się zmieni?
Alastor, kiedyś znany jako Radiowy Demon, swym zniknięciem doprowadził do pogrzebania sławy, pragnienia skrupulatnie osiąganego przez lata życia w Pentagram City. Legendy, strach okolicznych mieszkańców, cisza paniki spowodowana błyszczącym uśmiechem w końcu bocznej, ociemniałej uliczki... Nieobecność. Tak nagła, nieprzemyślana, zniszczyła wszystko. Cierpiał w środku, uśmiechał się na zewnątrz. Jak długo można wytrzymać w takiej beznadziei? Chyba, że coś się zmieni?
Pozostaje tylko zaczekać na rozwój wydarzeń... I w końcu raz, a dobrze, utrzeć nosa temu kretyńskiemu demonowi! Przestań się ze mną droczyć! Chociaż to prędko stanie się dość trudne...
--------------------------------------------------------
(FANFICTION Z SERIALU HAZBIN HOTEL - WIĘKSZOŚĆ POSTACI NIE JEST MOJA, NALEŻĄ DO VIVZIEPOP!)
Długa, żmudna historia o zemście, nienawiści i toksycznej relacji, która przerodzi się w chęć wykorzystania tego drugiego do granic możliwości. Dlaczego zgodził się na zawarcie tak niekorzystnej umowy, kończąć okres swojego panowania? Dlaczego właściwie Soviet utrzymywał go przy życiu?
Znalazłem opowiadanie po angielsku, które ma tylko jeden rozdział. Cała fabuła pasuje do mojej własnej opowieści jako idealny wstęp. Jak znajdę, dam taga na autora oryginału.