Obiekt R106. Dwa słowa, które definiują całe jego istnienie. Dwa słowa, które przypominają mu każdego dnia, że nie jest człowiekiem. Że nie ma prawa do wolności, do własnego życia, do domu, do rodziny. Nie ma nawet prawa do własnego imienia. Jest tylko numerem. Więziony w ciasnej, dusznej celi, pozbawiony jakiejkolwiek godności. Bity i poniżany przez oprawców, którzy traktują go gorzej niż zwierzę. Jego ciało nosi blizny, ale to jego dusza krwawi najbardziej. Nie wie jak to jest czuć na sobie ciepłe promienie słońca. Jego światem są cztery ściany celi. Nawet twarze jego katów są dla niego zagadką - zawsze zasłaniają się maskami, jakby wstydzili się tego co robią. A może po prostu nie chcą by zapamiętał ich twarze, by mógł ich rozpoznać gdyby kiedykolwiek odzyskał wolność. Gdy stał się bezużyteczny dla swoich oprawców, nie dostąpił łaski szybkiej śmierci, ostatniego aktu miłosierdzia. Zamiast tego został sprzedany, przekazany w inne, równie okrutne ręce. Jak zepsuty przedmiot, jak towar z drugiej ręki. Wciąż jako Obiekt R106, bo przecież niewolnik nie zasługuje na imię.