Las zdawał się szeptać jej imię, jakby ostrzegał ją przed tym, co miało nadejść. Księżniczka czuła, że coś nadchodzi, coś, co może zmienić wszystko.
Nagle coś ją zatrzymało. Cichy szelest liści, zbyt delikatny, by należeć do zwykłego zwierzęcia, poruszył się w cieniu. Ilia natychmiast napięła się, przygotowana na każdą ewentualność.
- Pokaż się - jej głos był stanowczy, choć spokojny.
Z mroku wyłoniła się postać. Mężczyzna skryty w cieniu drzew, poruszał się z naturalną swobodą, która natychmiast wzbudziła niepokój Ilii. Tereny wokół miasta były regularnie patrolowane, a jednak ten nieznajomy zdawał się czuć tu jak u siebie. Jego rubinowe oczy błyszczały w świetle księżyca, przypominając szkarłatne róże - piękne, ale jednocześnie niebezpieczne. Twarz mężczyzny, choć częściowo ukryta w cieniu, zdradzała pewność siebie i coś jeszcze... coś, co wywołało w Ilii dreszcz niepokoju.
- Spokojnie - powiedział niskim, uspokajającym tonem, unosząc dłonie w geście poddania. - Nie szukam kłopotów.
Ilia zmrużyła oczy, nie tracąc czujności. Nie wiedziała, kim jest ten człowiek ani co robił w jej lesie, ale czuła, że jego obecność nie była przypadkowa.
- A jednak zdaje się, że kłopoty znalazły ciebie - odpowiedziała chłodno, gotowa w każdej chwili do działania.
Mężczyzna uśmiechnął się lekko, jakby jej słowa były dokładnie tym, czego się spodziewał. W jego rubinowych oczach pojawiła się iskra, a uśmiech, choć pozornie uprzejmy, krył coś więcej - coś niebezpiecznego.
- Może to nie kłopoty, a przeznaczenie - odparł z delikatną drwiną.
Ich spojrzenia spotkały się, a Ilia wiedziała, że to spotkanie nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności.All Rights Reserved