Mój Ojciec Niszczyciel Światów

Thaya w życiu nie przyznałby się, że jego ojciec zarabia na życie poprzez niszczenie miast, państw, planet, układów słonecznych, galaktyk, nie zapominając o gwiazdach, księżycach i asteroidach lub jak ktoś też woli - niszczy ludziom życia, rodziny i dachy nad głową. Więc gdy jego matka omyłkowo ginie gdzieś w przestrzeni kosmicznej jego ojciec musi wreszcie zainteresować się swoim nastolatkiem ku przestrodze intergalaktycznego Imperatora, który obawia się, że łagodne usposobienie chłopca może źle wpłynąć na jego najlepszego pracownika. Jak więc Thaya poradzi sobie w świecie walk o władzę gdzie największych wrogów politycznych po prostu usuwa się z planszy?

(nie wiem. I nie wiem czy chcę więdzieć. Totalnie wymyśliłam to, nie mam na to żandego planu to co się tu wydarzy to będzie coś strasznie silly. Jedna wielka satyra. Znalazłam jakieś takie coś na swoim kompie (napisałam to chyba w 2021) i stwierdziłam, że jest tragiczne ale chociaż byłam śmieszna. Zajeżdża mi to gwiezdnymi wojnami. Postaram się nad tym panować. I promise.)