"- Co o nich myślisz?
Ollawyn podniósł wzrok znad ogniska. Tym razem to on pilnował jedzenia. Wytrzepał czerwoną kamizelkę z niewidzialnego pyłu.
- Nie wiem, Vi - przyznał po chwili. - Trochę się boję, że to nie był dobry wybór.
Vimaer uśmiechnął się głupkowato, usiadł na kłodzie umieszczonej w bezpiecznej odległości od ognia. Dłonie ułożył na szorstkiej korze i odchylił się do tyłu na tyle, na ile mógł bez spadnięcia z niej.
- Co, żałujesz, że pomogłeś?
- Nie, nie, że pomog... Bogowie, Vi, wiesz doskonale, o co mi chodzi. - Zaczesał uciekający kosmyk z wyjątkowo związanych w warkocz jasnych włosów za ucho. Przełknął ślinę i naciągnął mocniej rękawiczki. - Po prostu tego nie przemyślałem. Co, jeśli nas zabiją w środku nocy i zabiorą wszystkie nasze rzeczy?
- No... jak nas zabiją, to rzeczy już nie będą nasze, nie?"
Rok 1X98, Arvenia. Obóz młodych uciekinierów przed prawem i przeszłością. Mają okazję sprawdzić się i zostać częścią czegoś większego, wystarczy tylko, że podejmą właściwą decyzję.
Dwaj bracia stracili rodziców. Teraz mają siebie. Siebie, swoją nienawiść i Klątwę Krwi.
_____
Kiedy mija trzydzieści lat od rzucenia Klątwy Krwi, zgodnie z jej założeniami, relacja między poróżnionymi braćmi, Poliusem i Józefem ma zostać rozwiązana.
Jednak młodszy z nich, Polius postanawia spróbować do tego nie dopuścić. Dano mu do wykonania zadanie kłócące się z klątwą, której nie chce zdjąć, a którą przecież sam
rzucił.
Ale przede wszystkim nie zamierza przedwcześnie żegnać się z życiem, nawet jeśli w przeszłości świadomie skazał na to siebie i swojego brata.
_____
Ostrzeżenie: Wrażliwszym czytelnikom niektóre opisane w tej książce sceny mogą wydać się brutalne
Książka jeszcze wielokrotnie będzie przechodzić poprawki