Od zawsze wiedziałam, że moja rodzina skrywała tajemnice. Mówiło się o nich szeptem, cichymi głosami, jakby lęk przed nimi miał wystarczyć, by je zatrzymać. Często wyczuwałam ich obecność - nieuchwytne, ledwie dostrzegalne w zwykłych gestach, spojrzeniach pełnych ukrytych znaczeń, które nigdy nie docierały do mnie w pełni. Pytania w mojej głowie rosły jak nieproszony chwast, ale odpowiedzi, które otrzymywałam, były zawsze takie same: "Nie teraz, nie musisz wiedzieć."
A potem nadszedł ten dzień.
Dzień, w którym wszystko się zmieniło.
To było wtedy, gdy odkryłam starą, zakurzoną książkę na strychu. Jej strony pachniały wilgocią, a spisane słowa były wyblakłe i trudne do odczytania. Ale coś w tej książce przyciągnęło mnie tak, jakby nie była zwykłą książką. To, co znalazłam w jej kartkach, wywróciło moją rzeczywistość do góry nogami.
Rodzinne sekrety, które miały pozostać pogrzebane, zaczęły żyć własnym życiem, wyciągając mnie z ciepła moich wspomnień w zimną rzeczywistość, w której granice między tym, co prawdziwe, a tym, co tylko iluzją, zaczęły się zacierać.
Nie wiedziałam, co jest gorsze: to, że odkryłam, jak głęboko sięgają te tajemnice, czy to, że nie mogłam już ufać niczemu - nawet własnym oczom.
***Okładka pojawi się troszkę później, wolno pisane
Pisali o wolności, a innym kazali ją znaleźć. Dali broń, kazali walczyć za nowy, lepszy świat.
Za świat, którego nie znamy.
Za świat, który nie należy do nas.
Za świat, który nas nienawidzi.
*Okładka wykonana przez pewnego człowieka z Pomorza zachodniego.