Co takiego fajnego jest jeszcze w powieściach? Już dawno zgubiliśmy ich sens. Straciliśmy wielkich artystów. Ich pasję. Ich zdolności. Przesłaniem dzisiejszej literatury popularnej jest... nic. W księgarniach roi się od przewidywalnych opowiastek, skupionych na romansach albo morderstwach. W sumie, od zawsze były to popularne wątki. Moje zainteresowanie wygasło. Spłonęło jak dziecięca świeczka. Zaginęło jak statek w sztormie. Padło jak postrzelona kaczka przerobiona na okropny rosół który wylano za okno i nawet mrówki nie chcą go jeść. Mam dość tego uczucia... chaosu. Bo w mojej głowie jest jeden wielki chaos nieuporządkowanych pomysłów. Zagubienie we własnej kreatywności. Mimo że kolory przemawiają do mnie bardziej niż słowa, chciałabym obudzić w sobie ten płomień jeszcze raz. Ze starego wosku ulepić nową świeczkę. Wyciągnąć klejnoty z wraku leżącego w mętnicy mego umysłu. A co do rosołu, nie lubię swojego rosołu. Gotuję naprawdę okropny rosół. Opowiadanie jest na ten moment jedno. "Opowieści romantyczne" to takie, do których inspirował mnie bardziej romantyzm jako epoka niż miłość. Sama zakochana jeszcze nie byłam, więc proszę o wyrozumiałość ;3All Rights Reserved
1 part