Aurelia Davies była wzorem do naśladowania. Poukładana uczennica z nienagannymi ocenami, przyszłością pełną obiecujących perspektyw i reputacją idealnej córki, przyjaciółki, dziewczyny.
Jej życie wydawało się być książkowym przykładem perfekcji, jakby ktoś napisał dla niej scenariusz doskonałego istnienia.
Jednak pozory mogą mylić. Nawet w tak idealnie ułożonym świecie kryła się rysa, której nikt nie dostrzegał - ciężar żalu, który Aurelia nosiła głęboko w sercu. Było to uczucie, które nie dawało jej spokoju, bez względu na to, jak bardzo próbowała je stłumić.
Wszystko zaczęło się od tamtego jednego dnia. Jednego błędu. Jednej decyzji, której konsekwencje zmieniły wszystko. Od tego czasu obwiniała się o śmierć najbliższej jej osoby, choć inni powtarzali, że to nie była jej wina. Ona jednak wiedziała swoje.
W jej umyśle wciąż rozbrzmiewały słowa, których nie zdążyła powiedzieć, krzyki tamtego momentu, a potem cisza.
Aurelia przestała być sobą.
Tamta dziewczyna - energiczna, pełna życia i zadziorności, którą wszyscy uwielbiali - zniknęła. Jej cięty język i ironiczne uwagi, które zawsze potrafiły rozładować atmosferę, ucichły.
Zamiast tego stała się cicha, wycofana, jakby zatraciła część swojej duszy.
Nie była już dziewczyną, która żyła w rytmie adrenaliny. Kiedyś wystarczyło, że wsiadła za kółko samochodu, a cała reszta świata przestawała istnieć. Kochała ten moment, gdy pędziła po ostrych zakrętach, gdy czuła wiatr we włosach i bicie serca, które zdawało się wybijać rytm jej odwagi. To właśnie tam, na tych trasach, czuła się najbardziej żywa.
Teraz jednak samochód stał w garażu, pokryty kurzem, a kluczyki leżały zapomniane na dnie szuflady. Aurelia nie miała już odwagi, by wrócić na drogę. Zamiast tego zamknęła się w sobie, tłumiąc każdą iskrę emocji, która kiedyś definiowała jej życie.
Żyła, ale tak naprawdę
Spin-off Black Lies x Kontrakt
Niektóre zasady są po to, by je łamać. Niektóre pragnienia są po to, by się im oprzeć... a o niektórych nocach lepiej nigdy nie wspominać.
Daphne Weston zawsze była idealną córką - słodką, delikatną i beznadziejnie zakochaną w mężczyźnie, który nigdy nie zwracał na nią uwagi. Dla Rhysa, najlepszego przyjaciela jej kuzyna, zawsze pozostawała po prostu Daphne. Zakochała się w nim, zanim jeszcze zrozumiała, co to naprawdę znaczy.
Rhysand Laurent to początkujący pilot, człowiek wykuty z lodu i arogancji. Jego życie opiera się na dyscyplinie, ostrym temperamencie i samotności. Nie szuka związków, nie znosi komplikacji, a już na pewno nie powinien interesować się uroczą, wrażliwą blondynką o zbyt miękkim sercu, by przetrwać w jego mrocznym świecie.
Córka Westonów była dla niego zbyt młoda, zbyt niedostępna, zbyt łatwa do zignorowania.
Nigdy na nią nie spojrzał... nie naprawdę. Nie takim spojrzeniem.
Aż do tej pory...
Za zamkniętymi drzwiami pokoju hotelowego nie ma żadnych zasad, konfliktów czy pozorów. Daphne nie jest już tą samą dziewczynką, którą zapamiętał. Młoda studentka wcale nie jest niewinna - nie, gdy jej usta szepczą jego imię, nie, gdy paznokcie zostawiają ślady na jego skórze, nie, gdy jej ciało wtapia się w jego, jakby od zawsze do niego należało.
Smakuje jak grzech, jak coś, czego nigdy nie powinien pragnąć... ale czemu nie potrafił się oprzeć.
Poranek przynosi pustkę, dystans, zimną rzeczywistość tego, kim są i czym nie mogą się stać. To nie ma prawa się powtórzyć.
Rodzinne spotkania zamieniają się w pole bitwy - ukradkowe spojrzenia, duszące napięcie w powietrzu, przypadkowy dotyk, który trwa o sekundę za długo i napięta cisza, która mówi więcej niż tysiąc słów.
Rhysand chce o niej zapomnieć. Daphne chce, by zapomniał o wszystkim - tylko nie o niej.