
Eve Eden nie należała do osób przesądnych. Uporczywie od samego poranka przy herbacie ignorowała własny instynkt podpowiadający, że dzisiaj wydarzy się coś wielkiego - w możliwie najgorszym sensie. Do chwili dojazdu do pracy zganiała to wrażenie na ulewną, pochmurną pogodę, dopóki na samo „dzień dobry" nie spotkała się z nadto znajomą twarzą z przeszłości. Od tego momentu na przestrzeni całego dnia regularnie napadało ją echo wystrzałów przelatujących nad głową oraz wszystkie „tak" w odpowiedzi na wydawane rozkazy z ubiegłych lat. Wspomnienia wplatały się w czasie rzeczywistym w teraźniejszość i nowe życie. Wiedziała, że nie plan wtopienia się w nowe towarzystwo pod bardziej ludzką odsłoną w Departamencie Śledztw Kryminalnych legł w gruzach przez obecność byłego podwładnego. Do tej chwili łudziła się, że nikt nie ujrzy którejś z dwóch person utworzonych na potrzeby pracy dla wojska. Oszukiwała się, że od chwili odejścia pozostanie po prostu Eve Eden, od niedawna detektywem śledczym. Przeszła nieludzką drogę, aby mieć na to pozwolenie. Nienawidziła wojska z całego serca. Nienawidziła wpływu, jaki miały na nią tamte czasy. Nienawidziła faktu, że zamiast cieszyć się na widok starego kompana, zamarła w miejscu, a w głowie obijały się jej echem stare treści misji, każdorazowo potwierdzane do wykonania krótką komendą: „tak". Nienawidziła tego, że zawsze musiała odpowiadać „tak". I dzisiaj jej nienawiść wstąpiła na jeszcze wyższy poziom, bo była w pełni świadoma tego, że ponownie musi powiedzieć „tak", zaprzepaszczając trud, który włożyła w zmiany, aby być w Departamencie i odciąć się od poprzedniego życia, w którym nie mogła nawet myśleć o czymś takim, jak przyszłość. Była głupia, zakładając przez chwilę, że czeka ją jakakolwiek przyszłość. _____ © Okładka wykonana dzięki Canva AI.All Rights Reserved
1 part