- Jestem, skonczylam lekcje wczesniej. - krzyknelam w strone kuchni zamykając przy tym drzwi. - Dobrze, niedlugo obiad, wiec nigdzie nie uciekaj! - Postaram sie, choc nie bedzie tak łatwo, bo mam tylu znajomych, ktorzy zabiorą mnie na papierosa, no tak - popatrzyłam sie na dzieci zza okna, tesknilam za przeszłością, gdzie kazdy byl równy, gdzie aby pobawić sie razem w piaskownicy nie trzeba bylo miec majątku, najlepszych samochodów. Coz, to juz nie jest dzieciństwo, mam te pieprzone 17 lat, musze wziac sie w garść. Z zamyslenia wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go z tylnej kieszeni. Ze zdumieniem czytalam treść wiadomosci od nieznanego numeru "Powoli umieram. Dusze sie w tłumie. Oni mnie nie rozumieją, oni niczego nie rozumieją.."