-Wyjdziesz za mnie?- zapytał nagle. Jego twarz była jak zwykle spokojna, lekko zmrużył oczy aby dojrzeć cokolwiek w ciemności pokoju- Nie teraz oczywiście, ale kiedyś.
-Co ty wygadujesz, Mikey- otworzyłam szerzej oczy, szukałam na jego twarzy choćby cienia drwiny lub żartu- Nie ograniczaj się do mnie, może kiedyś poznasz kogoś komu szczerze zadasz to pytanie.
-Nie o to chodzi- podniósł wzrok znad podłogi i spojrzał prosto w moje oczy- Gdy myślę o kimś z kim miałbym spędzić resztę życia, myślę o tobie.