Zawsze czułam, że nie należę do tego świata. Był on dla mnie zbyt namacalny, głośny, brutalny... Wiecznie zamknięta w swoim pokoju za jedynych towarzyszy moich dni miałam zjawy, stworzone z echa przyszłości, które podobno nie mają prawa istnieć. Tyle, że ja czułam ich spojrzenia na swojej skórze, widziałam zarysy ich postaci, słyszałam ich ból, o którym próbowały mi opowiedzieć. Najbardziej jednak ciekawiło mnie to, co zdawało się zaklęte w moim lustrze. Spojrzenie pożądliwych oczu obserwowało mój każdy ruch, wiecznie głodne moich uśmiechów, łez i westchnień. Nie spodziewałam się, że w noc, kiedy ojciec ogłosi moje zaręczyny ten wzrok okaże się nie być złudzeniem, a istotą, która pozwoli mi uciec od mojej rodziny. Choć nie wiem czy uciekając, nie stałam się równocześnie więźniem.All Rights Reserved
1 part