,,Każdy twierdzi, że na świecie jest wiele div. Jednak sięgając po tę książkę przekonasz się, że na świecie istnieją tylko... Dwie."
W Lęborku niebo bywa szare jak oczy Truskawki - tej dziewczyny, która nie prosi o uwagę, tylko ją bierze. Diva z krwi, lakieru i jadu. Ciemny blond spływa jej po ramionach jak mgła po betonie, a jej charakter? Ostry jak tipsy po kłótni. Ludzie patrzą, a potem żałują, bo te oczy - stalowe, szkliste, bezlitosne - przetrącają spojrzenia jak zapałki. Truskawka nie wchodzi do pokoju. Ona go przejmuje. Ikona chaosu, piękna i gniewu.
A obok niej zawsze idzie jej bestie - Wolfgang. Chill boy, the best psiapsi, rockandrollowa dusza. Chodzi z gitarą jak z sercem na wierzchu. Wieczorami gra solówki, które mogłyby obudzić Mikołaja Kopernika z grobu. Ma w sobie luz i essę. Jest jak wiatr - ten co potrafi rozwalić dach. Jego przyjaźń z Truskawką to nie tylko przyjaźń. To przymierze. Sojusz przeciw nudzie, systemowi i byciu nijakim.
DIVY to nie tylko przydomek - to manifest.
Razem ruszają przez Lębork, który raz ich wielbi, raz się ich boi. Na celowniku mają Łydę - szefa gangu, typa, który myśli, że świat to jego podwórko. Źle trafił. Bo Divy mają plan. Zemsta będzie gorzka jak espresso i ostra jak charakter Truskawki.
A potem? Potem wbijają do gangu hulajnóg elektrycznych - rebelii na kółkach. Każda jazda to akt wolności, każda noc to performance. Są stylem. Są siłą. Są sobą.
A więc jak potoczą się ich dalsze przygody?
Jak to wszystko się skończy?
Czy dopadną Łydę?
Każda myśl to rana. Każde wspomnienie to ślad zębów na duszy. To miejsce to autopsja serca. Spojrzenie w cichą, powolną destrukcję, która przychodzi wtedy, gdy czujesz zbyt mocno.