
Świat właśnie się zatrzymał. Zwolnione tempo, powolnie spadające liście, szybki oddech i strach. Te emocje przeszywały na wskroś każdy centymetr jej ciała, ból jaki rozpromieniał się przez każdy mięsień był nie do zniesienia, więc dlaczego ulga tak szybko go zastąpiła. Fala adrenaliny wyparła strach, a szybki oddech automatycznie opanował bezdech? Pusty wzrok, ciało leżące w kałuży deszczu i krwi a zgromadzające się zdezorientowanie sprawiały brak możliwości ruchu. Gwałtowne szarpnięcie przez czyjeś ramiona, poruszające się sylwetki dwóch albo trzech osób mieszały się z nadal wyrytym w jej głowie obrazem tych martwych oczu. Trwająca ulewa, mokre i lepiące się do ciała ubrania nie pomagały w swobodnym stawianiu kroków, a przez wiotczejące nogi ruchy dziewczyny sprawiały problem nie tylko jej samej. Osoba która w pośpiechu odciągała Veronicę od rozgrywającej się nieopodal sceny miała za zadanie jak najszybciej doprowadzić ją do stojącego na końcu ulicy samochodu. Nie potrafiła protestować, nie umiała wypowiedzieć choćby słowa, nie miała siły po wcześniejszej walce choćby przekręcić głowy, by jeszcze raz spojrzeć na leżące ciało mężczyzny, z którego właśnie uchodziło życie. Ta noc już na zawsze naznaczyła piętno w życiu dziewiętnastoletniej Veroniki Perez, scena wyjęta z jej najgorszego koszmaru rozgrywała się przed jej oczami, a jednym co rozbrzmiewało jej w głowie była myśl dlaczego tego dnia zgodziła się wyjść ze swojego mieszkania. Bo przecież miała normalne życie, prawda? W końcu beztroskie, pełne nastoletnich przygód, zabawy, przyjaźni. Życie w którym nigdy nie było broni, wrogów ani niebezpieczeństwa, a przede wszystkim chłopaka, przez którego to wszystko się zaczęło. Tak przynajmniej myślała. Przecież zaczęło się przez niego.All Rights Reserved
1 part