Ona jest jak ogień, który potrafi spalić wszystko do gołej ziemi. Ja cień swojej przeszłości, który zna zbyt wiele sekretów.
To nie jest historia o miłości. To kurewska wojna.
Larissa nie przyszła, żeby mnie pokochać. Przyszła, żeby mnie rozłożyć na części. Przyszła, żeby sprawdzić, ile jestem wart, kiedy odbierze mi wszystko - spokój, kontrolę, nawet własne zasady. Niepozorna tylko na pierwszy rzut oka. A potem nagle wiesz, że trzymasz w dłoni ogień i że nie jesteś pewien, czy go zdusisz, czy się w nim spalisz.
Myślałem, że to ja rozdaje karty. Że wiem, co robię. Ale kiedy spojrzała mi w oczy z tym cholernym uśmiechem - zrozumiałem, że jestem w grze, której nie kontroluję. Wszystko między nami było napięciem. Czysty ogień. Albo się pieprzyliśmy, albo walczyliśmy. Czasem jedno i drugie naraz. Nigdy nie było lekko. Nigdy nie było spokojnie.
Ona widzi mnie takim, jakim nikt nie powinien mnie znać. Bez zbroi. Bez maski. I czasem mam ochotę ją za to zniszczyć. Ale częściej mam ochotę wciągnąć ją na siebie i pokazać, że to Ja nadal trzymam władzę. Że mimo wszystkiego, co we mnie ruszyła - to ja decyduję, kiedy pęknę. A prawda? Już dawno pękłem. Dla niej.
Nie mówie, że to uczucie. To instynkt. Uzależnienie. Wojna o władzę, która kończy się tylko wtedy, gdy jedno z nas jęczy pod drugim.
A ja, kurwa, nie zamierzam przegrać.
Dziesięć lat to dużo i mało jednocześnie. Wystarczająco długo, by całkowicie zmienić siebie, i za krótko, by zapomnieć o wszystkim. Wróciłam do miasta, z którego uciekłam zaraz po maturze. Wróciłam, chociaż przysięgałam sobie, że nigdy tego nie zrobię. Dziś już wiem - „nigdy" to słowo, które młodzi ludzie wypowiadają za łatwo.
Jestem psycholożką. Pracuję w poradni. Słucham historii, które mieszczą się między słowami. Odczytuję sygnały. Przekładam emocje na strategie. Ale dziś... dziś nie jestem pewna, jak poradzić sobie z własną.
Spotkałam go znowu.
Piotr. Mój dawny nauczyciel. Mężczyzna, który kiedyś znaczył dla mnie za dużo. Było między nami coś - zbyt intensywnego, by to nazwać, zbyt niedozwolonego, by to rozwijać. Dziś jest dyrektorem szkoły. Starszy. Powściągliwy. Ale ten błysk... nie zniknął. I chyba nie tylko ja to czuję.