2050 Świt Nowej Ery to socjo-futurystyczna powieść science-fiction, która zabiera czytelnika w niesamowitą podróż przez rewolucyjne przemiany społeczne, technologiczne i duchowe. Akcja książki rozgrywa się w futurystycznym Wrocławiu, gdzie tradycyjne, zabytkowe struktury miasta przeplatają się z nowoczesną architekturą i neonowymi iluminacjami. Ta niepowtarzalna mieszanka przeszłości i przyszłości tworzy tło dla złożonej opowieści o walce o ludzką tożsamość w obliczu postępu technologicznego.
Główną bohaterką jest Ewa - niezależna dziennikarka, która śledzi tajemnice rządzącego miasta systemu kontroli. Wraz z rosnącym napięciem odkrywa, że za pozornie idealnym porządkiem kryją się mroczne działania, manipulacje i konflikty między potęgą technologii a pragnieniem zachowania autentycznych, ludzkich wartości. W miarę rozwoju akcji, Ewa staje się nie tylko świadkiem, ale i aktywną uczestniczką rewolucyjnych przemian, które mają na celu odbudowę wspólnoty oraz stworzenie nowego kontraktu społecznego, łączącego tradycję z innowacją.
Książka porusza fundamentalne pytania o rolę technologii w życiu człowieka, miejsca tradycji w nowoczesnym świecie oraz znaczenie wspólnoty w dobie cyfrowej dominacji. Łącząc elementy cyberpunku z utopijną wizją harmonijnej przyszłości, "2050: Świt Nowej Ery" to opowieść pełna dynamicznych zwrotów akcji, głębokich refleksji i emocjonalnych dramatów, która skłania do zastanowienia się, jak daleko może zaprowadzić nas ludzka potrzeba zmiany i dążenie do lepszej przyszłości.
To powieść, która nie tylko inspiruje do marzeń o przyszłości, ale także uczy, że prawdziwa rewolucja zaczyna się od przemiany wewnętrznej - od porzucenia starych iluzji i budowania mostów między tym, kim byliśmy, a tym, kim możemy stać się.
fragment:
,,Ruszył w moją stronę, a ja się cofałam aż trafiłam plecami o ścianę. Nie czułam wielkiej radości, że wreszcie go zobaczyłam. Nie chciałam rzucić się mu w objęcia. Byłam śmiertelnie przerażona jak jeszcze nigdy w życiu. Nie tego się spodziewałam...
Zdążył już podejść na odległość metra. Spanikowałam... Ale nie mogłam w żaden sposób zareagować. Miałam tylko przed oczami jego czarne oczy. Gdybym była psem to chyba zaczęłabym skomlić...straszne.
Oparł dłonie na wysokości moich ramion uniemożliwiając mi ucieczkę. Nachylił się tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Prześwietlał mnie tymi swoimi jak otchłań oczami chyba przez całą wieczność.
- Jesteś moja."
(planowana korekta)