Felix był piękny. Zbyt piękny jak na ten zasrany świat mafii.
Hyunjin nie był głupi - wiedział, że nie powinien go chcieć. Ale ten psychopata miał inne plany.
Porwanie? Proste.
Złamanie go? Podniecające.
Zrobienie z niego swojej zabawki? Nieuniknione.
Felix miał go zmanipulować, udawać, że się poddaje.
Ale jego ciało zdradzało więcej niż usta. Dreszcze, zaczerwienione policzki, to jak cicho jęknął, gdy Hyunjin mówił do niego kotku...
To nie miała być historia o miłości.
To miała być wojna.
Ale coś im popierdoliło się po drodze.