...Sherwood było spowite tak gęstą ciemnością, że nawet błyskające z oddali światła stacji Seven Eleven chowały się w tej zdającej się pochałaniać wszystko pustce. W takie właśnie przygnębiające noce do Veronici Sawyer witały z powrotem przykre, rozgniatające ją od środka wspomnienia. Albo inaczej; to nie wspomnienia ją nawiedzały, a osoby. Dokładnie cztery. Dziś była kolej tej ostatniej, a może ściślej TEGO ostatniego. Tego, który był winny tych wszystkich treumatycznych przeżyć, jak i za równo tego, który sprawiał, że wypełniało ją uczucie tęsknoty...