PROLOG
Nie pamiętam dokładnie, kiedy przestałam go kochać. Może wtedy, gdy po raz pierwszy złapał mnie za nadgarstek zbyt mocno. Może, gdy powiedział, że bez niego jestem nikim. Albo wtedy, kiedy stałam naga na zimnej podłodze, próbując zatamować krew z otwartych ran na moich udach.
Na początku byłam bardzo szczęśliwa. Naiwna.
Kochałam go bezwarunkowo - całym sercem, całą sobą.
Teraz wiem, że tacy ludzie jak William wiedzą, w jaki sposób wybierać swoje ofiary - słabe, ufne, ciche, podatne na manipulacje.
Kiedy pierwszy raz powiedział, że mnie kocha, padał deszcz. Stałam na werandzie z gołymi stopami i filiżanką herbaty w dłoniach. Wydawało mi się, że świat zatrzymał się na jeden moment, bo posłuchać jego pięknego szeptu.
Kiedy pierwszy raz mnie uderzył, też padał deszcz. Pamiętam każdą kroplę deszczu, uderzającą o okno, kiedy próbowałam zrozumieć, czy to naprawdę się wydarzyło. Czy ten sam mężczyzna, który całował mnie po karku i codziennie kupował mi moje ulubione kwiaty, właśnie rzucił mnie na podłogę i kopnął w żebra? To nie było możliwe. Nie on. Nie William.
Brutalność przyszła do naszego małżeństwa cichutko, bez ostrzeżenia. Pewnego dnia zaczęłam mówić półsłówkami, zamykać się w łazience, dusić łzy w poduszkę. Ale on zawsze powracał - z kwiatami, winem i ze łzami wstydu w oczach. Z przeprosinami.
Nigdy nie zapomnę dźwięki, jakie wydaje ludzkie ciało, gdy z impetem uderza o kafelki. To nie jest głuchy huk, jak w filmach. To coś bardziej osobistego. Wręcz wstydliwego. Coś co obdziera człowieka z godności.
I ten przeraźliwy moment ciszy po wszystkim, kiedy przez ułamek sekundy nie wiesz, czy jeszcze żyjesz, czy już cię nie ma...
Tego dnia leżałam pod stołem. Naga. Zakrwawiona. On krzyczał. Jego słowa były jak ostrze, które chciało ciąć powietrze wokół nas. Drżałam ze strachu, ale nie miałam w sobie siły, by płakać. Wiedzia
A Cold Kind of Magic | Darkspire #1 | romantasy 18+
45 parts Ongoing
45 parts
Ongoing
Darkspire, miasto istot magicznych, od lat było owiane legendą: zwykli ludzie nie mają tam wstępu, a w środku podobno dzieją się straszne rzeczy. Co więcej, każdy magiczny, kto opuści jego mury, traci wszelkie swoje wyróżniające go cechy. Do czasu powrotu do miasta staje się śmiertelnikiem.
Pech sprawia, że Elspeth „Elsie" Winters, policjantka badająca sprawę zaginięcia przyjaciółki, orientuje się, że trop prowadzi właśnie do Darkspire. Wraz ze swoim nieodłącznym psem, suczką Lulu, udaje się więc na granicę miasta, by porozmawiać na temat przyjaciółki z wysłannikiem magicznych. Wystarczy jedna strzelanina i odrobina zamieszania, by Elsie wraz z Lulu i wysłannikiem znaleźli się za granicą, z powrotem w Darkspire.
Jej pies szybko okazuje się ogarem piekielnym, a sama Elsie... z pewnością nosi w sobie magię. Tylko jeszcze nie wie, jakiego rodzaju.
Aby wyjaśnić sprawę zaginięcia przyjaciółki i własnego pochodzenia, Elsie musi nie tylko zostać w Darkspire i tam podjąć trop, ale też przyjąć pomoc dwóch równie niebezpiecznych, co pociągających mężczyzn: wilkołaka i czarnego maga.
Tylko czy będzie mogła zaufać któremukolwiek z nich?
Rozdziały ukazują się co dwa dni.
Okładka: unholy confess