Pierwszy rok studiów, wkraczanie w dorosłość, odgrywanie ról społecznych i kawa.
Marcelle nosi wokół siebie mur zbudowany z makijażu, cynizmu i perfekcji. Jest jak lód - piękna w swej niedostępności, opanowana, zawsze o krok dalej, z dala od chaosu innych ludzi. Ale nawet lód topnieje, kiedy czuje ciepło. Vivianne to właśnie takie ucieleśnienie słońca - jasna, otwarta, promienna. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo jej świat od dawna nie jest bezpieczny i kolorowy.
W tej opowieści światło spotyka cień i nagle coś pęka - nie gwałtownie, tylko cicho, kawałek po kawałku. Jedna zaczyna otwierać się bardziej na ludzi, druga w końcu stawia siebie na pierwszym miejscu. Z czasem do tej historii dołączają kolejni bohaterowie - każdy z własnymi zmaganiami, ranami i próbami zrozumienia siebie. Depresja, toksyczne relacje, uzależnienia, samotność, tęsknota za miłością i strach przed bliskością. Nie znajdziesz tu idealnych bohaterów. Znajdziesz ludzi pogubionych, prawdziwych, pełnych emocji, które trudno nazwać, ale łatwo rozpoznać.