W grze, gdzie każdy dzień może być ostatnim, Namgyu i Thanos zderzają się z brutalną rzeczywistością, gdzie zaufanie jest luksusem, a więzi łatwo się rozpadają. Wśród chaosu i bólu rodzi się coś nieoczekiwanego - nieidealna, surowa więź, która może uratować ich przed całkowitym upadkiem.////:
Powietrze było ciężkie od napięcia, a światło jarzeniówek odbijało się od zimnych ścian sali z łóżkami. Thanos siedział tam, jak zawsze - zamknięty, zamknięty na wszystko i wszystkich. Chciałem do niego podejść, dotknąć, ale coś mnie powstrzymywało.
Zawsze miałem ten instynkt - chronić go. Może dlatego, że kiedyś, w Pentagonie, widziałem go trochę innym, zanim stał się twardym zawodnikiem tej gry. Teraz jednak on odpychał każdą próbę bliskości.
- Nam-gyu - rzucił chłodno, ledwo podnosząc wzrok.
Mimo to podszedłem bliżej.
- Wiem, że nie chcesz, żebym się mieszał - powiedziałem cicho. - Ale ja... chcę cię chronić. Nie pozwolę, żeby ci się coś stało.
Zamilkł na chwilę, a potem sarkastycznie mruknął:
- Jesteś upierdliwy. Nie potrzebuję opieki.
Ale w jego oczach dostrzegłem coś innego. Może... zaufanie? Albo potrzebę?
- Nie chcę, żebyś cierpiał - powtórzyłem, ściskając bransoletkę na nadgarstku, którą kiedyś mi dał. - Nawet jeśli sam nie wiesz, że tego potrzebujesz.
Thanos zaciągnął się powietrzem, jakby chciał powiedzieć coś więcej, ale w końcu tylko pokręcił głową.
- Może jesteś jedynym, k
okładka: sunnnliwx (pinterest)
!TW!
w niedużych ilościach mowa o uzależnieniu od różnego rodzaju używek.
zupełnie for fun, więc proszę o wyrozumiałość!