غلاف قصة The Covenant: Where Angels Vanish بقلم _cutbywhispers
The Covenant: Where Angels Vanish
  • WpView
    مقروء 41,426
  • WpVote
    صوت 1,208
  • WpPart
    أجزاء 30
  • WpView
    مقروء 41,426
  • WpVote
    صوت 1,208
  • WpPart
    أجزاء 30
مكتمِلة، تم نشرها في يولـ ١٤
للبالغين
PACTUM #1
Dziewczyna, która trafia do tajemniczego domu po śmierci swoich rodziców.
Syn jej nowych opiekunów, który działał jej na nerwy.
I wszystkie tajemnice, które zaczną wychodzić na światło dzienne.
جميع الحقوق محفوظة
قم بالتسجيل كي تُضيف The Covenant: Where Angels Vanish إلى مكتبتك وتتلقى التحديثات
أو
إرشادات المحتوى
قد تعجبك أيضاً
Beyond the Lies بقلم wisniovka
21 أجزاء مستمرّة للبالغين
Victoria Hale nigdy nie potrafiła się zatrzymać w połowie drogi. Albo szła na całość, albo nie ruszała się wcale. Nie obchodziło jej, co wypada, co powinno się zrobić, co wygląda dobrze w oczach innych. Kiedy coś zaczynało ją dusić, ucinała to jednym ruchem, nawet jeśli kosztowało ją to więcej, niż była gotowa przyznać. Studia z historii sztuki były tylko kolejnym wyborem, który przestał mieć sens. Pogrzeb ojca - gwiazdy, którą podziwiało pół kraju - był teatrem. Migawki aparatów, wymuszone uściski dłoni, martwe spojrzenia ludzi, którzy znali tylko jego imię na ekranie. A ona stała pośród tego wszystkiego, z tą jedną myślą: muszę stąd zniknąć. Jeszcze tego samego dnia zaczęła grzebać w przeszłości. W jego rzeczach, których nikt nie ruszał. I tam, między starymi scenariuszami a zapomnianymi listami, znalazła adres. Trop do kobiety, której wspomnienia były w jej domu tabu. Matki, której nigdy nie zdążyła naprawdę poznać. Nowy Orlean nie był taki jak na zdjęciach. Miał w sobie duszność, niepokój, i tę dziwną magnetyczną aurę miasta, które coś przed tobą ukrywa. Zasłony pachniały starym winem, ulice mówiły w języku obcych snów. To właśnie tam, przez przypadek - lub może złośliwość losu - trafiła na nocne wyścigi samochodowe. Świat, który pulsował ryzykiem, benzyną i męską dumą. I jego. William Crade. Francuz, którego z miejsca ochrzciła „bagieciarzem" - nie dlatego, że było to zabawne, ale dlatego, że jego arogancja wymagała jakiegoś odreagowania. Uosobienie chaosu. Głos, który brzmiał jak ostrze. Akcent, który mógłby uwodzić, gdyby nie to, że nosił w sobie coś martwego. Wystarczyło jedno spojrzenie i jedno zdanie - wypowiedziane z tym wkurzającym akcentem - by zasiać w niej chaos. Kiedy zaczęło robić się niebezpiecznie - a świat Williama nie znał granicy między ostrzeżeniem a groźbą - zawarli układ. Nic więcej. Będą udawać