Dwa przeciwieństwa... // Lestappen

"Nothing, just an inchident"
Wszystko zaczyna się w deszczowy dzień. Nie, nie zacznie się tak jak te wszystkie inne, że Charles miał wypadek na torze z Maxem, czy od wielkiej imprezy od butelki do łóżka. Nahh... Nie lubię takich początków. Herbata i Kawa na początek, dwie inne osobowości, Charles - Przystojny Monakijczyk z idealnymi proporcjami twarzy, otwarty na ludzi, miły i towarzyski. Jego przeciwieństwo, rywal czy oponent, Max - Holender z niemiłą postawą do ludzi, nie przepadający za tłumami, pragnący wygranej i wielkiej rywalizacji. Wręcz odrażający.
Kto wie, jaki los wybrała miłość dla tych dwóch pasjonatów formuły?
Jakieś nieszczęście spadło na Charlesa, bo na każdym kroku musi wpadnąć na Maxa, albo pomylić go z przechodnim, albo spotkać w kawiarni. Chcąc odpocząć, wpada w ogromne kłopoty związane z Verstappenem, nawet w spokoju nie może myśleć, bo Max zakłóca mu porządek, jest zawsze, tu i tam. Nie ma zielonego pojęcia czy robi to specjalnie, czy jakiś tragiczny los akurat musiał wybrać go. W każdym razie, spotkanie po spotkaniu, a cięta rywalizacja między tą dwójką powoli przekształca się w coś większego, coś co ma moc większą niż zwykła przyjaźń.